Tytuł: Uściski
Autorka: Aurelia Blancard
Wydawnictwo: Zysk i Ska
Nie jest łatwo ująć w ramy twórczość Francuzów. Ich literatura zalicza się bowiem do jednej z najbogatszych na świecie. Jak sami pewnie zauważyliście, mam słabość do francuskich książek. I to nie tylko do klasyków :) Staram się na bieżąco wyłapywać, czytać i recenzować najnowsze pozycje tamtejszych pisarzy. Tym razem przedstawię wam ostatnią premierę od wydawnictwa Zysk i Ska. Tytuł na pewno wart zapamiętania! Przeczytajcie.

O książce:
Mroczna tajemnica ostatniego listu…
Lidia jest tłumaczką i mieszka we Francji. Pewnego dnia dostaje zlecenie z policji – ma przetłumaczyć list znaleziony u młodej samobójczyni. Treść listu wzbudza w niej podejrzenia. Czy pisząca chciała odebrać sobie życie? A może to szyfr? Kiedy przyjeżdża siostra zmarłej, Adriana, Lidia towarzyszy jej jako tłumaczka podczas przesłuchania na policji i oferuje dalszą pomoc.
Mimowolnie wplątuje się w ciąg dziwnych zdarzeń i odkrywa coraz bardziej niepokojące sekrety z życia zmarłej dziewczyny. Jednocześnie w mieście zaczynają ginąć kobiety: samotne, nieznające języka, mieszkające z dala od rodziny – emigrantki.

Moje zdanie:
Już dawno żadna książka nie wywarła na mnie tak przygnębiającego wrażenia jak powieść Uściski
Aurelii Blancard. I nie chodzi tu bynajmniej o wartość literacką czy samą fabułę (bo te oceniam
bardzo wysoko), ale to co działa na czytelnika wręcz depresyjnie to zatęchła atmosfera prowincjonalnego
francuskiego miasta, gdzie pod pozorami dobrobytu i sukcesu toczy się brutalna walka o przeżycie.
Autorka zręcznie konstruuje ciekawą historię kryminalną, dzięki której poznajemy najciemniejsze strony
życia tamtejszych imigrantów i imigrantek, dla których ziemia obiecana staje się powoli piekłem, a
marzenia o sukcesie nierealną mrzonką.
Nawet dla tych, którzy jak główna bohaterka powieści Lidia, uznana tłumaczka, nie muszą troszczyć się
o podstawowe potrzeby bytowe - to jednak perspektywy rozwoju, czy awansu zawodowego są znikome.
Bezduszność i zakłamanie mieszkańców miasta, wszech panująca przemoc i mroczne interesy mafii
żerującej na wyobcowaniu i nędzy imigrantów przy całkowitej obojętności policji i urzędników to główne
przesłanie powieści.
Akcja książki toczy się w nieistniejącym Charleville położonym nad
równie nieistniejącą rzeką Larmes. To bardzo mocne przesłanie autorki. Takie miejsca jak symboliczne
Charleville są we Francji wszędzie. I wszędzie spotykamy nędzę i upokorzenie imigrantów, którzy
szukając lepszego jutra są bezwzględnie wykorzystywani i spychani na margines społeczeństwa.
Jestem pełna uznania dla warsztatu pisarskiego Aurelii Blancard, która w swojej historii umiejętnie buduje
atmosferę smutku, bezsilności, przygnębienia. Nie wartościuje, nie ocenia – jedynie pokazuje świat
oczami głównej bohaterki. Świat szary, mroczny, zimny - świat utraconych marzeń. Przy tym wszystkim autorce udaje się nie popadać w ton mentorski, czy przesadny defetyzm.
Książka kończy się umiarkowanie optymistycznym akcentem, słowami jakże symbolicznymi: „[...] ale Lidia wiedziała, że przyszła wiosna”.
Wartość tego tytułu polega na tym, że pisarka ukazując świat jakim jest, nie popadając w defetyzm i fatalistyczne podejście do ludzkiego losu. To w głównej mierze my mamy wpływ na to co nam się przytrafia.
Ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Zysk i Ska

Jestem bardzo ciekawa tej książki. Wpierw co prawda inne tytuły czekają już u mnie w kolejce, ale muszę kiedyś zabrać się za owe "Uściski". :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce naprawdę skrajnie różne opinie, ale chcę wyrobić sobie własną. ��
OdpowiedzUsuńMnie ten tytuł ciekawi głownie ze względu na osobę głównej bohaterki, z którą nieco mnie łączy. No i Francję. Sama jestem ogromną frankofilką i poważnie rozważam emigrację nad Sekwanę. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam różne opinie o tej książce i już z niej zrezygnowałam, ale myślę, że po twojej recenzji jednak będę chciała sama się z nią zapoznać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Też spotkałam się z różnymi opiniami o tej książce. Kiedyś pewnie dam jej szansę, żeby wyrobić sobie własną. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy tytuł :) Zapisuję sobie :)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowało mnie to, co jest przed "ale". Zapamiętam tytuł.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o niej dość dużo ale nie mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Lubie "stęchłe" miasteczka
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie, choć może to nie jest dobra pora, żeby dobijać się jeszcze bardziej ponurą atmosferą ale aż mam ochotę :)
OdpowiedzUsuńNieszablonowa lektura :)
OdpowiedzUsuńZbudować tak przejmujący klimat w książce to nie lada sztuka. I chociażby dlatego, z ciekawością przyjrzę się tej książce!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)