Autor: Taffy Brodesser-Akner
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Ci, którzy są z moimi recenzjami trochę dłużej wiedzą już, że głównie dominują u mnie kryminały, thrillery i horrory. Jednak jak dobrze wiecie, czasami przychodzi taki moment, że szuka się czegoś innego, zupełnie odmiennego od dotychczasowych ulubionych gatunków. Taki reset, by się nie znudzić ciągłymi morderstwami, śledztwami, tajemnicami. Padło na najnowszą książkę Wydawnictwa Dolnośląskiego - Pan i Pani Fleishman. Chociaż od obyczajówek staram się trzymać z daleka, bo większość z tych dostępnych na rynku do typowo infantylne romanse, albo mało ambitne erotyki, to jedna czasami pojawi się opis, któremu trudno się oprzeć. Tak było i tym razem. Czy było warto poświęcić te kilka wieczór dla tejże historii? Zapraszam do recenzji.

Toby Fleishman jest w trakcie rozwodu. W końcu będzie szczęśliwy. W końcu będzie żył tak, jak tylko on sam chce. Jego żona Rachel była zimną, egocentryczną i nie zdolną do miłości karierowiczką, która zaniedbywała rodzinę. Wreszcie wyzwolił się z koszmaru małżeństwa.
Po latach upokorzeń i emocjonalnej poniewierki jego popularność wśród kobiet, wspomagana przez aplikacje randkowe, wyraźnie rośnie.
Niestety pewnego dnia Rachel znika i zostawia go z dziećmi i problemami, które z każdym dniem coraz bardziej się namnażają. Jeśli zdecyduje się zrozumieć zachowanie swojej ex-małżonki, musi przyjąć do wiadomości, że jego wyobrażenie na temat ich związku od początku odbiegało od rzeczywistości.

Pan i Pani Fleishman pozostawiła w mojej głowie niemały mętlik. Jak ocenić książkę, która swoją głęboką treścią jest szczera, ponadczasowa i pokazuje dokładnie to, z czym boryka się większość z nas, a jednocześnie ma tak słaby język i nieoczywistą narrację, że trudno połapać się co/gdzie i kiedy?
Przy pierwszych stronach miałam wrażenie, że nie przebrnę przez tę powieść. Zbyt chaotyczne przeskoki czasowe, momentami aż za bardzo wulgarny i niesmaczny język, który zupełnie nie pasował to tak błyskotliwej i emocjonalnie delikatnej prozy. Ale brnęłam dalej, strona po stronie wczytywałam się w całą historię.
Gdzieś, pomiędzy tymi prostymi dialogami mamy ukrytą bolącą prawdę o instytucji małżeństwa. Autorka uświadamia czytelnika, że same zaślubimy, choć łączone miłością i wspólnymi pragnieniami nie zawsze są tak idealne, jak chcielibyśmy to przyznać. Małżeństwo składa się z dwóch odrębnych jednostek, potrzebujących wzajemnego zrozumienia i akceptacji. Czytają historię Toby'ego i Rachel zdajemy sobie sprawę, że będąc z kimś, możemy czuć się opuszczeni, niespełnieni i samotni.
Bądźmy szczerzy, statystyki są nieubłagane. Jedno aż na trzy małżeństwa kończy się rozwodem, a autorka dość boleśnie o tym przypomina. Taka autonomia rozstania na niespełna czterystu stronach.
Jak na debiut, to jest to bardzo dobra powieść. Książkę polecam uważnym czytelnikom, szukającym czegoś "więcej", bo można w niej znaleźć głębszy przekaz, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.
Ocena: 7/10
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Dolnośląskiemu
Umknął mi ten debiut. Rzeczywiście jeśli tak dobrze porusza podejmowany temat, a jednocześnie jest słabo napisano, to ciężko jednoznacznie ocenić tę książkę. Nie mniej jednak myślę, że dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Na razie jednak nie skuszę się na tę książkę, choć sięgam po obyczajówki. Nadal preferuję głównie lżejsze tematycznie pozycje, mimo że coś cięższego czasami może mnie przekonać do siebie. Niemniej będę mieć ów tytuł na uwadze, jeśli chodzi o dalszą przyszłość.
OdpowiedzUsuńZaintrygowała mnie. Widzę, z nie jest to błaha obyczajówka i z pewnością w swoim czasie po nią sięgnę. Coś w tym jest niestety często widzi się małżeństwo w idealnych barwach a wżyciu bywa różnie.
OdpowiedzUsuńDebiut z głębszym przekazem, to lubię. Będę miała ten tytuł na uwadze. 😊
OdpowiedzUsuńTematyka kusi, ale chaotyczna narracja i słaby język skutecznie mnie zniechęcają.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że język książki jest słaby, ale skoro fabuła opowiada o codziennych problemach i jest szczera to myślę, że dam jej szansę. Debiuty lubię, więc sprawdzę czy mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńMyślę,że to lektura dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOpis super. Szczera, ponadczasowa. Musze wyrobić sobie własną opinię
OdpowiedzUsuńOkładka mnie na pewno bardzo przyciągnęła. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji mam podobny mętlik w głowie, nie lubię jak do książki wrzuca się pewne elementy na siłę, a mam wrażenie że tak niestety jest w tym przypadku :(
OdpowiedzUsuńZapraszam: czytanko.pl
Interesujący tytuł, lektura może na późniejszy czas :)
OdpowiedzUsuń