Autor: Jana Wagner
Wydawnictwo: Zysk i Ska
Ostatnimi czasy, głównie za sprawą teraźniejszych wydarzeń tematyka postapokaliptyczna mocno siedzi mi w głowie. Postapo - to zdecydowanie jeden z moich ulubionych gatunków w każdym obszarze popkulturowym. Gry, filmy, książki, pochłaniam wszystko.
Wydawnictwo Zysk i Ska wznowiło ostatnimi czasy wydaną w 2015 roku książkę Jany Wagner Pandemia, która tematycznie, jak sam tytuł wskazuje, jest bardzo aktualna. Czy historia wniosła coś nowego tematyki z dziesiątkującymi ludzkość chorobami? Zapraszam do recenzji.
O książce:

W konającym mieście resztka ocalałych wegetuje w strachu przed zarazą i jej nosicielami. Anna z rodziną i przyjaciółmi wie, że aby przetrwać, trzeba przejąć inicjatywę. Ucieczka w odległe miejsce z dostępem do świeżej wody i żywności, byle jak najdalej od epicentrum choroby, wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Wybór pada na małą chatkę na wysepce jeziora Wong w Karelii przy granicy z Finlandią. W drodze Anna musi chronić swego syna i uporać się z lękiem przed zarażeniem wirusem.
"Po dwóch kilometrach przed nami pojawił się most, za którym kończyło się miasto. Zniknęli żołnierze w maskach, opancerzone pojazdy oraz białe plakaty z czarnymi literami i wykrzyknikami. Zaraz za mostem sterczał ostatni plakat, najbardziej lakoniczny, z jednym jedynym słowem. Napisano na nim: POWODZENIA!" (str. 112)

Pandemia to połączenie powieści drogi i postapokalipsy w rosyjskim wydaniu. Schemat dość znany: śmiertelny wirus, szybko postępujące zarażenie, panika, chaos i walka o przetrwanie. Jest też grupa zwykłych ludzi, którzy pakują cały swój dobytek w kilka samochodów i próbując uciec od zagrożenia, wyruszają w podróż, by schować się w dalekiej chatce przy granicy z Finlandią.
Chociaż początek historii zapowiada dobrą powieść, to jednak w połowie zdajemy sobie sprawę z jej wtórności. Niestety autorka nie zaskoczy niczym nowym. Wszystko w mniejszym lub większym stopniu już kiedyś było – czy to u Kinga czy to u Cormaca McCarthy’ego. Wiadomo, że powieści drogi mają swój wzorzec, jednak dobrze by twórcy dodali coś od siebie. Ciągła ucieczka i brak dynamiki była w pewnym momencie bardzo nużąca. Rozumiem zamierzenie i stworzony świat, jednak wszystko to można było zmodyfikować i dodać więcej emocji. W efekcie, chociaż czyta się szybko i dobrze, to jednak jest pewien niedosyt.
Plus za brak kiczu, realność i brak dziur logicznych. Zdarzenia występujące po sobie, chociaż dość monotonne, mają sens.
Jana Wagner stworzyła powieść z bardzo dobrze rozwiniętą warstwą psychologiczną. To taka trochę obyczajówka, tylko w ekstremalnych okolicznościach. Bohaterowie zachowują się bardzo autentycznie, biorąc pod uwagę warunki w jakich przyszło im żyć. W historii tej nie są ważne szczegóły dotyczące wirusa, ale relacje pomiędzy bohaterami i natura ludzka. Zauważymy z przerażeniem, jak szybko rodzi się nieufność, nawet tam, gdzie nie jest konieczna. Wszystko widzimy z perspektywy głównej bohaterki oraz jej towarzyszy. I to wystarczy.
Finał powieści niestety rozczarowujący. Chociaż lubię otwarte zakończenia, to tutaj miałam wrażenie, że ktoś dał mi po prostu niedokończoną historię.
Ocena: 6/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Zysk i Ska
W obliczu sytuacji, w której się znajdujemy, wolałabym raczej nie czytać teraz takich książek.
OdpowiedzUsuńWybacz ale już trochę mam dość tych tematów ;P
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńLubię postapokaliptyczne klimaty, więc planuję przeczytać tę książkę. Zobaczymy, jakie wrażenie wywrze na mnie. Swoją drogą, bardziej mi się podoba okładka poprzedniego wydania (taka typowo postapokalityczna), acz ta najnowsza z maseczką jest bardziej na czasie (wiadomo dlaczego).
OdpowiedzUsuńJa po postapo raczej nie sięgam, bo zwykle ma dużo wspólnego z fantastyką, której nie trawię. :) Na tę książkę może i bym się zdecydowała, ale na pewno nie w obecnych realiach. Na samo słowo "pandemia" robi mi się już niedobrze.
OdpowiedzUsuńLubie postapo, być może zajrzę do tej książki
OdpowiedzUsuń