Autor: Lugen Alice
Wydawnictwo: Czarne
Tragedia na Przełęczy Diatłowa to jedna z największych zagadek XX wieku. Chociaż minęło ponad sześćdziesiąt lat, to nadal nikt nie ma pojęcia, co stało się z dziewięcioma osobami, które straciły życie podczas wędrówki w górach Ural. Przez długie lata pojawiło się wiele teorii i hipotez, które miałyby wyjaśnić zdarzenia z tamtych pechowych. Niektórzy sądzili, że podróżnicy mogli paść ofiarą ataku okolicznego ludu Mansów. Padały też opinie, że należałoby się dopatrywać w tym wydarzeniu istot pozaziemskich, a nawet legendarnego, syberyjskiego Yeti. Najbardziej przyziemna teoria zakładała, iż powodem śmierci członków ekspedycji był fakt, że na własne oczy widzieli tajny rosyjski projekt wojskowy. Ta wersja zakłada, że to rosyjscy żołnierze zaatakowali turystów i usiłowali zrzucić winę za atak na miejscowe plemię. Jednak wciąż, są to tylko spekulacje i przypuszczenia.

Pod koniec stycznia 1959 roku grupa turystów, głównie studentów i absolwentów Politechniki Uralskiej, postanowiła uczcić kolejny zjazd KPZR zdobyciem góry Otorten w Uralu Północnym. Wyprawa zakończyła się tragicznie i w wyjątkowo zdumiewających okolicznościach. Obozujący na zboczu turyści rozcięli swój namiot, wybiegli w uralską noc, rozpalili ognisko. Nikt nie przeżył nocy – niektórzy zmarli z powodu hipotermii, u innych znaleziono liczne urazy, ślady krwotoku z nosa, sporych rozmiarów sińce na twarzy, złamania. Do dziś nikt nie wyjaśnił tej sprawy, a samo śledztwo z 1959 roku było równie zagadkowe, jak tragedia. Prokurator zamknął je nagle, a w sprawozdaniu napisał, że przyczyną śmierci turystów była „potężna siła”.
Dziś w Rosji badaniem tej sprawy zajmuje się kilkanaście tysięcy osób, w tym Fundacja Pamięci Grupy Diatłowa. Napisano na ten temat kilkanaście książek, nakręcono filmy dokumentalne, opublikowano tysiące artykułów. Co roku w rocznicę wydarzenia na Uniwersytecie Uralskim odbywa się konferencja poświęcona pamięci ofiar.
Co tak na prawdę stało się z grupą złożona ze studentów i absolwentów Politechniki w Swierdłowsku (dziś Jekaterynburg) na przełomie stycznia i lutego 1959, która wyruszyła na wyprawę w góry Ural?

Tajemnicza śmierć dziewięciorga turystów i niespodziewanie zakończone dochodzenie to idealny punkt wyjścia do snucia różnych, często mało prawdopodobnych teorii spiskowych. Ale Alice Lugen - polska autorka, poszła w zupełnie inną stronę. Zamiast szukać sensacji, skupiła się na samej prawdzie. Na próżno szukać w tej książce pytań o ufo czy yeti. Pisarka przedstawia fakty na podstawie dostępnych wspomnień, zeznań i protokołów, wywiadów i analiz medycznych. Szczegółowo, z dużym wyczuciem i sympatią opisuje też postacie głównych bohaterów nie bawiąc się w tanią psychoanalizę. W swojej książce przybliża możliwe powody tragedii, wprost obnaża błędy które zostały popełnione przy prowadzeniu śledztwa. Historia wyprawy służy jej do opowiedzenia o biurokratycznym chaosie, zimnowojennej histerii i zakulisowych politycznych rozgrywkach. Książka Lugen umiejętnie gra czytelniczymi emocjami. Zestawienie bezduszności aparatu z cierpieniem niedoinformowanych rodzin wychodzi tu na pierwszy, emocjonalny plan.
Na duży plus, jak dla mnie, zasługuje też obszernie opisany wątek Siemiona Zołotariowa, jednego z najbardziej kontrowersyjnych uczestników wyprawy. Czy faktycznie zginął na przełęczy? Dlaczego w jego grobie leży ktoś zupełnie inny? Sprzeczności, niedorzeczności i mnóstwo niedomówień oraz luk w życiorysie sprzyjają nieufności i powstawaniu teorii spiskowych, które w sposób rzetelny opisane są w książce.
Czy sama lektura coś wyjaśnia, daje gotowe rozwiązanie? Zdecydowanie nie, jednak w sposób dokładny systematyzuje wiedzę, tłumaczy i pozwala wysnuć swoje wnioski. Dwadzieścia siedem stron bibliografii i przypisów pokazuje, jak tytaniczną pracę musiała wykonać autorka, by opowiedzieć o sprawie Diatłowców.
Reportaż bardzo POLECAM! Jak dowiedziecie się z książki, historia Przełęczy nie ma końca. Bo ZSRR wcale nie umarło i nadal strzeże swoich tajemnic. Smutna, prawdziwa i przerażająca lektura.
Ocena: 9/10
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarnemu
O tej historii nie słyszałam o lubię czytać o wyprawach w góry. Zdecydowanie chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Słyszalam o tej tragedii, jednak nie czytałam żadneje książki... to ciężki temat a na ten moment wolę lżejsze tematy l(
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że choć kocham góry i interesuję się górską tematyką, to nie słyszałam nigdy o tej tragedii. Może też dlatego, że to moja "świeża" dość pasja. Poczytałam co nieco w przy okazji ukazania się książki w zapowiedziach i bardzo jestem jej ciekawa. Jeśli autorka rzeczywiście odpuściła sobie sensacje i teorie spiskowe, a skupiła się na gołych faktach, to muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, ale temat przełęczy Diatłowa bardzo mnie ciekawi. A skoro to zdecydowanie warta uwagi pozycja, to będę musiała po nią sięgnąć. Swoją drogą, grałam kiedyś w grę Kholat, której warstwa fabularna kręci się wokół tejże tragedii. Bardzo klimatyczna produkcja, acz zarazem specyficzna i nie każdemu się spodoba.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać ten reportaż. Jestem bardzo ciekawa jak odbiorę tę książkę, ale myślę, że i dla mnie będzie smutna i przerażająca.
OdpowiedzUsuńDobrym reportażem nigdy nie pogardzę. 😊
OdpowiedzUsuńSam temat może by mnie jakoś specjalnie nie skusił ale tak przedstawiłaś jako bardzo rzetelny i ciekawy reportaż, że aż mam ochotę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo intrygująca historia... Pociągająca i przerażająca... Książki nic nie wyjaśniają bo nadal nic nie wiadomo... no może rząd wie ale nie powie... ;)
OdpowiedzUsuńTaka tragedia ti niezła baza pod różne teorie spiskowe. Wiem jak zle to brzmi, ale cuz...
OdpowiedzUsuńWow, wysoka ocena! Biorę się z książkę w tym tygodniu :) A swoją drogą nie wiedziałam, że autorka to Polka ...
OdpowiedzUsuń