Autor: Piotr Marecki
Wydawnictwo: Czarne
Myślę, że każdy z nas marzył o wycieczce w nieznane. O podróży improwizowanej, spaniu w aucie, rozmawianiu z nieznajomymi. A może tak przejechać się po Polsce? Tej przydrożnej, zapomnianej, po ulicach bez asfaltu, przez łąki i pola, mijając opustoszałe budynki i sklepy. Mieć w jeden ręce termos na kawę, w drugiej atlas samochodowy, a na szyi aparat fotograficzny. Bez planu, byle przed siebie. Na taką wyprawę zdecydował się Piotr Marecki, a swoje obserwacje opisał w książce Polska przydrożna, która 8 kwietnia ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarne.
Początek piekielnie gorącego lata 2019.
Piętnaście dni spędzonych w drodze, 4872 kilometry na liczniku. Setki miasteczek, wsi, wiosek i przysiółków. Drogi, ale częściej bezdroża.
Piotr Marecki, wykładowca UJ i bywalec literackich knajp pewnego dnia znika z Krakowa. Omijając duże miasta, zabytki, kościoły, muzea, jedzie przez krainy kebabów, pizzerii i nieczynnych barów. Przemierza Polskę powiatową, gubiąc się na leśnych żwirówkach i polnych szutrówkach. Z premedytacją nie używa GPS-u, przez co błądzi i nierzadko wraca do miejscowości, w których już był. Zapisuje, co widzi, relacjonuje spotkania z mieszkańcami. Fotografuje przydrożne atrakcje: szyldy, małą gastronomię, geesy, cepeeny, ogródkowe instalacje z opon samochodowych. Tę Polskę relacjonuje w rozmowach telefonicznych swojej narzeczonej, która razem z kotami została w Krakowie.
Moje zdanie:

Marecki stworzył książkę, która nie wpisuje się w żadne standardy literackie. Ani to autoreportaż, ani esej, ani też powieść czy przewodnik po zapomnianych wsiach. To raczej pamiętnik, pełen nazw mijanych miejscowości. Ot, historia pewnego Krakowskiego wykładowcy, który w ramach wieczoru kawalerskiego, przed ślubem (bo po już nie wypada) pojechał w Polskę, żeby przez dwa tygodnie oglądać z okien opla polne i leśne drogi, wsie, wschodnie i północne rubieże, by robić zdjęcia budynkom, tym opuszczonym i zapomnianym, i tym, które chodź rodem z PRLu, wciąż tętnią życiam, by spać w motelach, i by posłuchać kolejnych historii o tym, jak było i jest w Polsce przydrożnej. Nie ocenia, nie gani, nie komentuje. Słucha i zapisuje, by potem stworzyć z tego książkę. By pokazać, jak na prawdę wyglądają wsie, tak odmienne od miastowych cywilizacji.
Ta książka to idealnie opisane zderzenie mieszczucha, przedstawiciela less waste, człowieka deadlinów z wiejską mentalnością, w której uwielbienie do mocnego alkoholu stoi na równi z wiarą i kościołem. Marecki z dużą dozą fascynacji stara się w odwiedzanych miejscach znaleźć „coś więcej”. Oczywiście z dość różnym skutkiem. Dwa światy, niezliczona ilość filozofii życiowych. Jakże odmiennych.
Sama nie do końca wiem, jak ocenić tą specyficzną książkę. Nie ukrywam, że jest ona na swój sposób ciekawa, jednak brakło mi w niej więcej historii i opowieści lokalsów, którzy większość swoich gawęd zaczynali: "bo kiedyś to było..". I to "kiedyś" zdaje się być najciekawsze. Liczyłam, że przeczytam więcej o tej Polsce przydrożnej, że większa uwaga autora będzie położona na dzieje danych terenów i anegdoty z kolejnych spotkań. Jak dla mnie zdecydowanie za dużo wymieniania nazw wiosek, które nie znaczyły wiele. Były po prostu po drodze. I brakło mi tego "ple ple", o którym wspomina na końcu książki narzeczona autora.
Podsumowując Polska przydrożna to pewnego rodzaju anty-przewodnik po Polsce. Po miejscach zapomnianych, do których mało kto zagląda. To także książka o relacji z drugim człowiekiem i o podziałach, które chcąc nie chcąc, ciągle się pogłębiają. Bez udawania, wywyższania i tworzenia fikcji.
Brzmi intrygująco.. wydawnictwo Czarne chyba wydaje takie tyruły - trudne tematy
OdpowiedzUsuńChoć na razie nie planuję lektury, to zaciekawiłaś mnie tym tytułem, więc wezmę go pod uwagę w planach czytelniczych na trochę dalszą przyszłość. :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że mimo paru rzeczy, które ci przeszkadzały. Jest to oryginalna i ciekawa.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Chociaż czegoś tej książce brakuje to jednak mogłabym dać jej szansę. Nie czytałam jak dotąd podobnej. ;)
OdpowiedzUsuńOryginalna tematyka, brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńŻadne spanie w aucie, ja jestem wygodnicka 😉
OdpowiedzUsuńJestem zainteresowana. Zanim na świecie pojawiła się córka uprawiałam często i chętnie takie wędrówki po Polsce i nie tylko, więc czuję sentyment do tej książki mimo że jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuń"Słucha i zapisuje" - czyli robi dobrze... Jeśli książka jest swego rodzaju pamiętnikiem to zawsze będzie miała mocne i te słabsze strony, tak jak człowiek... Pozdrawiam serdecznie.