grudnia 04, 2018

Rysa - Igor Brejdygant

Tytuł: Rysa
Autor: Igor Brejdygant
Wydawnictwo: W.A.B

Rysa - czyli kolejna książka z booktouru. Nie będę ukrywać, bardzo się wkręciłam w tę zabawę :) Ale jak to w życiu bywa, raz trafiamy na świetne książki, raz na wydawnicze buble. Tak było niestety tym razem...

O książce:
Współczesna Warszawa. Ginie bezdomny alkoholik Remigiusz Wąsik. Prowadząca śledztwo komisarz Monika Brzozowska przeczuwa, że w sprawie chodzi o coś więcej niż porachunki kloszardów. Kolejne zbrodnie o podobnym modus operandi potwierdzają jej przypuszczenia.
Co wspólnego z morderstwami mają problemy osobowościowe i częste zaniki pamięci pani detektyw?
Na jaw wychodzą nowe fakty obciążające młodą komisarz. Brzozowska zostaje uwikłana w niebezpieczną grę. By rozwiązać zagadkę zmuszona będzie ponownie zmierzyć się ze swoimi demonami przeszłości.

Moje zdanie:
Rysa to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Igora Brejdyganta, i z przykrością muszę stwierdzić, że ostatnie. Chociaż sam opis książki i początkowy zamysł bardzo mi się spodobał, to jednak coś definitywnie nie "pykło".
Historia jak z wielu kryminałów. Policjanta z przeszłością, tajemnicze zabójstwa, i rodzinny sekret.
Ciężko jest mi wskazać jedną rzecz, która zawiniła, i spowodowała że odbiór lektury był tak ciężki i wyczerpujący. Zbyt wiele czynników utrudniało przejście przez wszystkie zapisane kartki. A przecież autor nie jest nowicjuszem!
Przede wszystkim lektura była niesamowicie chaotyczna. Nie ma w niej rozdziałów, przerywników lub akapitów. Czytelnik skacze z jednej części Warszawy do drugiej, od jednego bohatera do drugiego. Ciężko jest odróżnić opisane sytuacje.
Po drugie - styl pisania. Jedna z recenzentek opisała uczucia towarzyszące podczas lektury słowami: "Czytając książkę czułam się jakbym płynęła. Pod prąd. Wpław." Ja sobie pozwoliłabym jeszcze dodać 'z uwieszonym kamieniem na szyi'. Dialogi prowadzone w książce są sztywne i sztuczne. Nie wspomnę już o ciągle występujących powtórzeniach. A jednak wspomniałam.
Sami się przekonajcie:

"- Dobrze, że cię widzę. - Stasiak zerknął na Monikę znad stosu papierów [...]
- Widzisz mnie, bo mnie wezwałeś. [...]
- Monika! - [...] - Ty mnie nie łap za słówka!
- Dobrze. - Monka podeszłą do biurka oklejonego tworzywem przypominającym dębinę i bezceremonialnie usiadła na przeciw Stasiaka - Ale wzywałeś mnie, czy ktoś mi kawał zrobił?
- Wzywałem, ale zapomniałem. [...]"

Kurtyna.

Kolejna rzecz do której mogę się przyczepić to sama historia. Jak wspomniałam wcześniej pomysł chociaż mało oryginalny, był w porządku. Z wykonaniem poszło dużo gorzej. Autor funduje nam wiele dodatkowych, niepotrzebnych wątków. Wydarzenia główne są opisywane w większości lakonicznie, mdło i bez wyrazu. Moim zdaniem niektóre sceny powinny być pociągnięte o kilka dodatkowych kartek, by ułatwić ich zrozumienie.
I chociaż sądząc po zakończeniu jest to dopiero pierwsza część historii, ja po kolejne na pewno już nie sięgnę.
Osobiście odradzam.


Na poprawę humoru wrzucam znalezione fajną wyprzedaż książek:
Książki z rabatem - wyprzedaż bestsellerów 65% taniej!
Sprawdź!
Oferta ważna do wyczerpania zapasów!




6 komentarzy:

  1. W takim razie będę omijać szerokim łukiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż, bywają i czytelnicze nieszczęścia :) Ale ładne to określenie - płynąć pod prąd i jeszcze z kamieniem na szyi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdyby to był debiutujący autor może można by było wybaczyć mu taką ciężką rękę, ale skoro piszesz, że to nie nowicjusz to szkoda, że ta lektura jest tak bardzo zniechęcająca ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. Polscy autorzy coraz częściej zdobywają moje serce i / lub uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że książka Cię zawiodła. Ja ostatnio nauczyłam się robić dość ostrą selekcję jeżeli chodzi o książki - a szczególnie te polskich autorów.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 RECENZOWNIA KSIĄŻKOWA , Blogger